top of page

Miałem Wielkie Szczęście - monodram o A.Wajdzie

 

 

Tematem wielu naszych filmów były okrucieństwa nazizmu, nieszczęścia jakie niesie komunizm.”

 Andrzej Wajda w 2000 w Los Angeles podczas wręczenia nagrody Oscara

 

 

Andrzej Wajda w imię obiektywnej prawdy, dla której szukał miejsca na ekranie, pokonał długą drogę w walce o bliskie nam ideały. Jednym z najważniejszych tematów
jest ten mówiący o zmaganiach o Polskę wolną, demokratyczną i jej miejsce

w zjednoczonej Europie. Przedstawił go w triadzie filmowej: „Człowiek z marmuru”, „Człowiek z żelaza” i „Wałęsa – Człowiek z nadziei”. W sytuacji gdy priorytetem

w debacie publicznej jest troska o wolność słowa i demokrację, przesłanie wyrażone

w filmach Andrzeja Wajdy znajduje w naszym spektaklu właściwy wyraz. Wierzymy,

że teatr może służyć rozmowie o Polsce i polskich sprawach w sposób dojrzały

i potrzebny społeczeństwu. Dlatego Wojciech Gałziński – aktor, i ja – scenarzysta i reżyser, zrealizowaliśmy spektakl teatralny, w którym przypominamy Andrzeja Wajdę. Jego życiorys był zrośnięty z naszą historią, a on, jak nikt inny, z ogromną pasją przedstawiał ją na ekranie.

 

Przeżycia z wojny

 

Wojna i czas po wojnie nie są moim doświadczeniem. To doświadczenia Andrzeja Wajdy i pokolenia mojego ojca. Na podstawie tamtych przeżyć Wajda nakręcił wiele filmów. Dla mnie II wojna to polska mitologia. Tak jak mój ojciec uczył się o Atenie i Spartakusie, tak mnie uczono o Gwardii Ludowej i generale Świerczewskim. Na szlak armii Andersa brakowało godzin. Ważniejsze były Bataliony Chłopskie i KBW walczący z „bandami” - z żołnierzami wyklętymi. Wojna przeze mnie przeżyta to stan wojenny z 1981 roku. Wojsko na ulicach Nowej Huty, zamieszki, aresztowania, strach, zamęt, emigracja wewnętrzna. I przede wszystkim stracona dekada, bezpowrotna utrata sił. Kręciłem wtedy film amatorski na barwnej taśmie 16 mm. pt. „Piętro”. Wybuch stanu wojennego przerwał go. Na początku grudnia na Wyższej Szkole Teatralnej trwał strajk i studenci mieli więcej czasu. Wystąpili w jednej ze scen. Następna miała pokazywać robotników przekuwających się młotami i kilofami na drugą stronę w symbolicznym domu, na kolejne piętro. Filmu nie skończyłem do dzisiaj. Przed Wielkanocą w 1981 zmarł mój tato.

 

 

Kino Wajdy

 

Kino Wajdy w dużej mierze ukształtowało mnie. „Krajobraz po bitwie” zobaczyłem jako dorastający chłopak. Długi miłosny spacer poety Tadeusza z żydowską dziewczyną kończy się tragicznie. Amerykański wartownik z obozu przejściowego wyrwany ze snu zabija kobietę przypadkową serią z automatu. Gdy kilka lat poźniej na malarskim plenerze sam miałem taki spacer z dziewczyną za miastem, skończył się niemal tragicznie. Przy przechodzeniu przez ogrodzenie nabiła rękę na wystający szpikulec i pojechaliśmy do szpitala. Nie chcę powiedzieć, że było to echo zobaczonego wcześniej filmu. Nie mogę się jednak powstrzymać od refleksji nad naturą filmowych obrazow. Wbrew temu co się powszechnie sądzi, filmy Wajdy pełne są nieszczęśliwych wypadkow, a on sam pokazuje się jako reżyser katastrofy. Klęska wrześniowa, upadek Powstania, zagłada Żydow, kres żołnierzy wyklętych, niesprawiedliwy koniec kariery przodownika pracy, luminarza dziennikarstwa, dyrygenta, artysty malarza, tragiczny koniec dyktatora Rewolucji Francuskiej, tragiczna śmierć aktora Cybulskiego, smutny koniec polskiego żołnierza z kampanii napoleońskiej – to niektóre tylko katastrofy z długiej litanii katastrof jakie znalazły ilustrację na ekranie. Wajda jawi się w dużej mierze jako reżyser tragedii – narodowej i prywatnej. Polacy cierpiący na kompleks niemożności, utraty, klęsk kończących bohaterskie zrywy mają swoich kreatorow widowiska i jednym z najważniejszych jest Andrzej Wajda.

 

 

Dwóch kolegów

 

Andrzej Wajda znajdował dla swoich przeżyć wyraz, kręcąc o trudnych, gorzkich sprawach filmy. Szczerze wyrażał swoją bezsilność, rozpacz, bunt, pragnienie wolności i sprawiedliwości, wiarę w coś lepszego, co musi nadejść. Również zachwyt, pasję, miłość. Ta umiejętność pozwoliła mu po latach powiedzieć, że „miał wiele szczęścia”. Żył długo i zdążył zrobić wiele.

Andrzej Wroblewski przeciwnie: jego obrazy malarskie są przejmujące, lecz samotne. Ukrywał się za ironią, chłodem, chłodnym obrazowaniem za pomocą chłodnej niebieskości wyciskanej z tuby błękitu pruskiego (mówił do kolegi: „jakże wydajna farba”). Nie umiał wystarczająco dobrze nawiązać kontaktu ze swoim uczuciem, bólem, niezgodą na okropność wojny, ludzkiego okrucieństwa i beznadziejność ofiary. I tak ich wyrazić, aby wzruszyć widza. Nie pozwalał sobie na wyrażenie wzruszenia i relatywnie szybko zabrał je na „tamtą stronę”.

 

 

Opcja Wolność

 

Nie było innej opcji. Polskie filmy o wojnie szły w telewizji przez całe moje dzieciństwo i młodość. Przekaz był wyraźny: albo socjalizm i pokój, albo wojna. W latach 50 tych Wajda wyreżyserował kilka filmów o wojnie: Pokolenie, Kanał, Popiół i diament, Lotna. Czy były one lepsze lub gorsze od innych? Czy mają dziś jakieś dla mnie (dla nas) znaczenie? W czasie wojny Polacy walczyli o wolność. Po wojnie również. Dzisiaj? Czy wolność jest dana raz na zawsze? Wiemy, że nie.

 

 

O Polskę równych szans

 

W 2008 pokazałem autorską wystawę „Dwie Polski” w Miejskiej Galerii Sztuki w Zakopanem. Ukazał się też wtedy zbiór moich wierszy pod tym tytułem. „Jakub Jasiński, czyli dwie Polski” to tytuł niedokończonego dramatu Adama Mickiewicza o rozbiorach. Znacznie później w XX wieku w 1944 zarysowały się znów „dwie Polski”, które po dzisiaj mimo upływu wielu lat współistnieją. W rozmowach przy stole, w mediach, w programach politycznych, podziale dóbr. Metaforycznie i nie tylko. Po dziesięciu latach od zakopiańskiej wystawy wracam do tematu Polski, Polaków i polskości, opowiadając o Andrzeju Wajdzie i jego filmach.

 

Paweł Zapendowski

  • w-googleplus
  • Twitter Clean
  • w-facebook
  • w-youtube
bottom of page